Forum Owczarek Podhalański Strona Główna Owczarek Podhalański
Forum miłośników rasy Owczarek Podhalański
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Opowiadanie...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Owczarek Podhalański Strona Główna -> Pomoc podhalanom - Akcje i inne działania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafka
SuperAdmin


Dołączył: 15 Cze 2006
Posty: 1041
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: 18 Sierpień 2008 9:05:59    Temat postu: Opowiadanie...

Jak mogłeś!?
Kiedy byłam mała, moje błazeństwa śmieszyły cię do łez. Nazywałeś mnie swoją dziewczynką. Zostałam twoim najlepszym przyjacielem pomimo wszystkich pogryzionych butów i zniszczonych przeze mnie poduszek. Kiedy byłam "niegrzeczna" groziłeś mi palcem i pytałeś: "jak tak możesz?", ale już za chwilę ustępowałeś. Przewracałam się na plecy, a ty drapałeś mnie po brzuszku. Trochę długo trwało zanim przyzwyczaiłam się do życia w mieszkaniu. Ty byłeś ciągle okropnie zajęty, ale pracowaliśmy nad tym wspólnie.

Pamiętam, jak sypiałam w twoim łóżku z nosem wtulonym pod twoje ramię. Kiedy tak zwierzałeś mi się ze swoich najskrytszych myśli i pragnień wierzyłam, że moje życie nie może już być doskonalsze.

Chodziliśmy na długie spacery i razem biegaliśmy po parku. Jedliśmy razem lody (ja dostawałam tylko wafelek, bo "lody nie są zdrowe dla psów", tak mówiłeś). W domu ucinałam sobie długie drzemki w promieniach słońca, czekając aż wrócisz z pracy.

Wreszcie zacząłeś spędzać tam coraz więcej czasu i rozglądać się za ludzkim partnerem. Czekałam na ciebie cierpliwie, pocieszałam, kiedy spotkało cię rozczarowanie, kiedy miałeś złamane serce. Nigdy nie beształam cię za nieodpowiednie decyzje, i skakałam z radości kiedy wracałeś do domu zakochany.

Ona, twoja żona, nie lubi psów. Mimo to powitałam ją w naszym domu, okazałam jej szacunek i posłuszeństwo. Ty byłeś szczęśliwy, więc ja też. Kiedy urodziły się wasze dzieci, tak jak ty byłam zafascynowana ich zapachem i różowością, i tak jak ty, chciałam się nimi opiekować. Tylko, że ona i ty martwiliście się żebym nie zrobiła im nic złego, więc spędzałam większość czasu wygnana do innego pomieszczenia. Zostałam "więźniem miłości", chociaż tak bardzo chciałam okazać im swoje uczucia.

Kiedy trochę podrosły, zostałam ich przyjacielem. Wczepiały się w moje futro i podążały za mną niepewnym kroczkiem, zaglądały mi w uszy, wsadzały do oczu palce i całowały w czubek nosa. Uwielbiałam ich pieszczoty - twoje stały się przecież takie rzadkie. Gdyby było trzeba broniłabym twoich dzieci własnym życiem.

Wślizgiwałam się im do łóżek i słuchałam szeptanych do mojego ucha sekretów i najskrytszych marzeń. Razem nasłuchiwaliśmy, czy nie wracasz z pracy. Kiedyś, dawno temu, kiedy ktoś pytał, czy masz psa, wyciągałeś z portfela moje zdjęcie i opowiadałeś im o mnie. Przez ostatnie lata odpowiadałeś tylko krótko "mam" i zmieniałeś temat. Z "twojego psa" stałam się "jakimś psem" i miałeś za złe każdą sumę, którą musiałeś na mnie wydać.

Ostatnio dostałeś propozycję nowej pracy. Razem z rodziną przeprowadzisz się do innego miasta. Niestety, w nowym miejscu nie można trzymać zwierząt. Podjąłeś właściwą decyzję, twoja rodzina dużo na tym zyska. Kiedyś ja byłam twoją jedyną rodziną...

Cieszyłam się jak zwykle na przejażdżkę samochodem, kiedy wyruszyliśmy w drogę do schroniska. Schronisko pachniało brakiem nadziei i strachem wszystkich psów i kotów. Wypełniłeś formularz i powiedziałeś "Na pewno znajdziecie jej dobry dom". Wzruszyli tylko ramionami i popatrzyli na ciebie ze smutkiem. Dobrze wiedzieli, co czeka psa w średnim wieku, nawet takiego z papierami.

Siłą odgiąłeś zaciśnięte na mojej obroży palce swojego syna, który krzyczał "Tato, proszę nie pozwól im zabrać mojego psa!" Martwię się o niego. Dałeś mu właśnie piękną lekcję przyjaźni, lojalności, miłości, odpowiedzialności i szacunku dla życia... Unikając mojego wzroku poklepałeś mnie po głowie. Uprzejmie odmówiłeś zabrania obroży i smyczy. Musiałeś iść, miałeś umówione spotkanie.

Kiedy wyszliście, usłyszałam jak dwie miłe panie rozmawiają ze sobą na mój temat. "Musiał wiedzieć, że wyjeżdża już dawno. Dlaczego nie znalazł psu innego domu?" powiedziała jedna, a druga dodała: "Jak mógł?"

W schronisku dbają o nas na ile pozwala ich napięty program dnia. Karmią nas rzecz jasna, ale nie mam jakoś apetytu. Na początku za każdym razem kiedy ktoś przechodził koło mojego boksu podbiegałam mając nadzieję, że to ty, że zmieniłeś zdanie, że to wszystko był tylko zły sen, albo że przynajmniej to ktoś, komu by na mnie zależało, ktoś, kto by mnie uratował. Kiedy zdałam sobie sprawę, że nie mam co konkurować z roześmianymi szczeniakami, nieświadomymi własnego losu, zaszyłam się w kącie i czekałam.

Słyszałam jej kroki, kiedy pod koniec dnia szła po mnie. Poprowadziła mnie między wybiegami do oddzielnego pomieszczenia. Panowała tam błoga cisza. Posadziła mnie na stole, podrapała za uszami i powiedziała, żebym się nie martwiła. Serce waliło mi w oczekiwaniu na to, co miało się zdarzyć. Czułam też ulgę: nadszedł koniec udręk dla więźnia miłości. Zaczęłam martwić się o tę kobietę - taką już mam naturę, tak samo bałam się o ciebie. Żeby ciężar, który dźwiga, nie przygniótł jej.

Kobieta delikatnie założyła na mojej łapie opaskę. Łza poleciała jej po policzku. Chciałam pocieszyć tę kobietę tak jak pocieszałam ciebie lata temu i polizałam ją po twarzy. Pewnym ruchem wkłuła mi igłę do żyły i poczułam, jak zimna substancja rozchodzi się po moim ciele. Zasypiając spojrzałam w jej dobre oczy i szepnęłam cichutko: "Jak mogłeś?" Kobieta rozumiała psi język. "Tak mi przykro" powiedziała, a potem przytuliła mnie i pośpiesznie tłumaczyła, że pomoże mi znaleźć się w lepszym miejscu. Nikt tam o mnie nie zapomni, nie skrzywdzi ani nie porzuci, to miejsce pełne miłości i światła, inne niż na ziemi.

Zbierając resztki energii leciutko poruszyłam ogonem, próbując wyjaśnić kobiecie, że to nie do niej były moje ostatnie słowa. To do ciebie, mój Ukochany Panie, mówiłam. Będę zawsze myśleć o tobie i czekać na ciebie po tamtej stronie.

Życzę ci, żeby każdy był ci tak wierny jak ja.


Copyright Jim Willis 2001, [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Daisy
Starszy forumowicz


Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 4531
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pomorze Zachodnie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18 Sierpień 2008 10:59:55    Temat postu:

Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: 20 Sierpień 2008 9:22:10    Temat postu:

Tragiczne, a do tego prawdziwe opowiadanie.
W Polsce nie usypia sie w zasadzie psow w schroniskach. Co lepsze: zycie w schronie czy eutanazja po jakims czasie, kiedy proby adopcji i znalezienie nowego domu nie udalo sie ?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
izis
Starszy forumowicz


Dołączył: 01 Lip 2007
Posty: 5903
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20 Sierpień 2008 16:50:09    Temat postu:

a ja jak zwykle Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
taurusia
Starszy forumowicz


Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 2789
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pomorze
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 08 Kwiecień 2009 20:59:32    Temat postu:

To i ja wkleje tu przed chwilą przeczytane opowiadanie... Widze swoją kochaniutką Rajcię... Crying or Very sad Przezywam dzis znow caly dzien cos... Crying or Very sad

Niżej opisana historia pochodzi zaś z amerykańskiej listy mailingowej:

"Nie wiem dużo o miejscu, gdzie się urodziłam. Było wąskie i ciemne i człowiek nigdy się z nami nie bawił.
Pamiętam jeszcze mamę i jej miękkie futro, ale ona była często chora i bardzo chuda. Miała niewiele mleka dla mnie, moich braci i sióstr. Większość z nich nagle umarła. Kiedy zabrali mnie od mamy strasznie się bałam i byłam taka smutna. Moje mleczne ząbki ledwo co wyszły i tak bardzo jeszcze potrzebowałam mamy. Biedna mama, sama też czuła sie bardzo źle.
Ludzie powiedzieli, że teraz w końcu chcą pieniędzy i że piski mojej siostry i moje działają im na nerwy.
Tak więc zostałyśmy pewnego dnia załadowane do skrzyni i wywiezione. Tuliłyśmy się do siebie i czułyśmy, jak obie trzęsiemy się, nieprzytomne ze strachu. Nikt nie przyszedł, aby nas pocieszyć. Wszystkie te dziwne dźwięki i zapachy.
Jesteśmy w "Pet Shopie"- sklepie, gdzie jest dużo różnych zwierząt. Jedne miauczą, inne piszczą, niektóre gwiżdżą. Słyszymy również skomlenie innych szczeniąt. Moja siostra i ja przyciskamy się mocno do siebie w ciasnej klatce. Czasem przychodzą ludzie i oglądają nas, często całkiem mali ludzie, którzy bardzo serdecznie wyglądają, tak jakby chcieli się z nami bawić. Dzień po dniu spędzamy w naszej małej klatce. Czasem łapie nas ktoś i podnosi do góry aby obejrzeć. Niektórzy są przyjacielscy i głaskają nas, inni są grubiańscy i sprawiają nam ból. Często słyszymy jak mówią: "oh, one są słodkie, chcę jednego", ale potem ludzie znowu odchodzą.
Ostatniej nocy zmarła moja siostra. Położyłam głowę na jej miękkim futerku i czułam, jak życie uchodzi z jej chudego ciałka. Kiedy ją rano wyciągali z klatki mówili, że była chora i że ja mam być sprzedana taniej, abym wkrótce poszła. Nikt nie zwraca uwagi na mój cichy płacz, kiedy wyrzucona zostaje moja mała siostrzyczka.
Dziś przyszła rodzina i kupiła mnie!
Teraz wszystko będzie dobrze! To są bardzo mili ludzie, którzy zdecydowali się rzeczywiście na mnie. Oni mają dobrą karmę i piękną miskę do tego i ta mała dziewczynka nosi mnie bardzo delikatnie w ramionach. Jej tata i mama mówią, że jestem bardzo słodkim i dzielnym pieskiem. Nazywam się teraz Lea. Mogę nawet oblizać moją nową rodzinę, to jest wspaniałe. Uczą mnie serdecznie, co mogę robić i czego nie, troszczą się o mnie, dają mi pyszne jedzenie i dużo, dużo miłości. Niczego więcej nie chcę, jak tylko podobać się tym wspaniałym ludziom i nic nie jest piękniejsze jak szaleć w koło i bawić się z małą dziewczynką.
Pierwsza wizyta u weterynarza. To było dziwne miejsce, trzęsłam się. Dostałam kilka zastrzyków. Moja najlepsza przyjaciółka, mała dziewczynka, trzyma mnie delikatnie i mówi, że będzie dobrze, więc się odprężam. Weterynarz widocznie mówi moim kochanym ludziom coś smutnego, bo wyglądają na całkiem załamanych. Słyszę coś o ciężkich wadach, dysplazji E i chorobie serca. Mówi o dzikich hodowcach i o tym, że moi rodzice nigdy nie byli badani. Nic z tego nie zrozumiałam, ale to było okropne, widzieć moją rodzinę taką smutną.
Mam teraz sześć miesięcy. Moi rówieśnicy są dzicy i silni, ale mi każdy ruch sprawia straszliwy ból. Bóle nigdy nie ustają. Poza tym od razu brakuje mi tchu, kiedy tylko chcę się trochę pobawić z małą dziewczynką. Tak bardzo chciałabym być silnym psem, ale po prostu nie daję rady... Ojciec i matka mówią o mnie. Widzę ich wszystkich takich smutnych i to łamie mi serce. W międzyczasie bywam często u weterynarza i zawsze kończy się na "genetyczne" i "nic nie można zrobić". Chcę na dworzu w ciepłym słońcu bawić się z moją rodziną, chcę biegać i skakać. Nie mogę...
Ostatnia noc była gorsza niż którakolwiek. Nie mogłam nawet wstać, żeby się napić i tylko krzyczałam z bólu... Oni niosą mnie do samochodu. Wszyscy płaczą. Są tacy dziwni, co się dzieje? Czy byłam niegrzeczna? Czy to na mnie są źli? Nie, nie, oni pieszczą mnie przecież tak delikatnie. Ach gdybyż tylko te bóle ustały! Nie mogę nawet zlizać łez z twarzy małej dziewczynki, ale przynajmniej dosięgam do jej ręki.
Stół u weterynarza jest zimny. Boję się. Ludzie płaczą w moje futerko, czuję, jak bardzo mnie kochają. Z wysiłkiem daję radę polizać ich w rękę. Weterynarz nie spieszy się dzisiaj i jest bardzo serdeczny i odczuwam trochę mniej bólu. Mała dziewczynka trzyma mnie bardzo delikatnie, lekkie ukłucie... Dzięki Bogu, ból znika. Czuję głęboki spokój i wdzięczność...
Sen: widzę moją mamę, moich braci i siostry na wielkiej zielonej łące. Wołają do mnie, że tam nie ma bólu, tylko spokój i szczęście.
Więc mówię mojej ludzkiej rodzinie do widzenia w jedyny możliwy dla mnie sposób: z delikatnym merdnięciem i lekkim węszeniem. Wiele szczęśliwych lat chciałam z Wami spędzić, to nie powinno się stać. Zamiast tego przysporzyłam Wam tylko wiele zmartwień. Przykro mi, byłam przecież tylko towarem handlowym.

"Lea"
©1999 J. Ellis (tłumaczenie I. Bach-Żelewska)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
helisa
Starszy forumowicz


Dołączył: 26 Lip 2007
Posty: 1487
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 08 Kwiecień 2009 21:08:22    Temat postu:

straszne, ale niestety prawdziwe Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sara.dierra
Starszy forumowicz


Dołączył: 22 Kwi 2009
Posty: 1438
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 27 Kwiecień 2009 7:35:46    Temat postu:

- eh - nie chcę nic pisać - do tej pory czasem zdażało mi sie płakać przy oglądaniu filmu - nie myślałam, że krótkie opowiadanie też może wywołać takie emocje - teraz już wiem, teraz już was rozumiem - ale ta droga dopiero przedemną, - rozumiem po co tu jesteście .. juz wiem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: 27 Kwiecień 2009 20:08:58    Temat postu:

Przeczytałam to,straszne ale smutne okropnie.Łza mi popłyneła,a teraz zwyczajnie ryczę.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Owczarek Podhalański Strona Główna -> Pomoc podhalanom - Akcje i inne działania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin